PKP – Przestraszymy Każdego Pasażera

Tomasz Bużałek

Choć wiele działa na niekorzyść kolei, to ciężko oprzeć się wrażeniu, że łódzki oddział PKP PR byłby w stanie doprowadzić do bankructwa nawet Narodowy Bank Polski odstraszając od niego wszystkich klientów.

Zwykło się mawiać, że reklama jest dźwignią handlu. Lepsza lub gorsza, ładniejsza lub brzydsza, ale zawsze dostarcza nam informacji o tym, co możemy kupić, a reklamuje się w zasadzie każdy... z jednym małym wyjątkiem – z wyjątkiem kolei. I z pozoru to nie dziwi - wszak działalność PKP na terenie województwa łódzkiego w ostatnich latach to festiwal błędów, chybionych decyzji i samobójczych posunięć, które jak tylko mogły przetrzebiły szeregi skłonnych „wsiąść do pociągu bylejakiego”. Niewiele osób wie, iż 2007 rok w województwie przyniósł jednak kilka przełomowych decyzji. Jeszcze w grudniu 2006 powrócił po trzech latach przerwy pociąg relacji Łódź – Skarżysko – Kamienna. 1 lutego po raz pierwszy od niepamiętnych czasów PKP zwiększyło liczbę połączeń - pojawiły się nowe pociągi bezpośrednie – z Łodzi do Tomaszowa, Radomska i Zduńskiej Woli. Jednocześnie odżyły połączenia na linii z Łodzi do Łowicza i na Magistrali Węglowej. Miesiąc później skrócono czas przejazdu z Łodzi do Kutna, przywrócono bezpośredni pociąg osobowy do Torunia oraz wprowadzono dodatkowe pociągi. Czy aby na pewno PKP nie ma powodu, by zareklamować nowe produkty? Jeśli tak jest – to do kogo są one adresowane – do miłośników śledzących z uwagą ewolucję rozkładów jazdy i do kolejarzy, którzy na bieżąco informowani są o nowinkach w rozkładzie?



Bezpośredni pociąg z Łodzi do Skarżyska – Kamiennej. Większość potencjalnych pod­róż­nych nie ma pojęcia o jego istnieniu.

Pasażer – niepotrzebny balast w idealnym królestwie.

Wielu pasażerów, którzy przywykli do standardów PKP nie dziwi sytuacja w której to oni muszą zabiegać o informacje o istniejących połączeniach. Wielu przywykło już do cierpliwego spisywania z tablicy odjazdów poszczególnych godzin i peronów. Częstokroć pasażerowie poświęcają swój czas by na bieżąco śledzić informacje o połączeniach – wszak te w każdej chwili mogą niepostrzeżenie ulec zmianie. Na tym jednak nie koniec pułapek. Z wyjątkową gorliwością na każdej stacji PKP umieszcza w rozkładach pociągi, które kursują po ogłoszeniu, a więc takie, które... nie istnieją. Do czego pasażerom ma być potrzebna informacja o takim pociągu – nie wiadomo.

Nawet jednak na tych gorliwych i uważnych wielbicieli PKP ma swoje sposoby. Doskonale widać to na przykładzie linii do Warszawy, na której przy okazji remontu co kilka tygodni zmienia się rozkład jazdy. W sytuacji gdy rozkład internetowy mówi jedno, kasjerka w okienku drugie, a rozkład na dworcu – trzecie, pasażer pozostaje bez szans wobec rzeczywistości, która okazuje się być jeszcze inna. Historie osób, które dzięki niezawodnej dezinformacji PKP nie zaznały szczęścia podróżowania pociągiem z Łodzi do Warszawy na łamach łódzkiej prasy stanowią niemalże stałą rubrykę. Czy na tym zależy PKP?

Krótki poradnik – jak odstraszyć klienta.

W odstraszaniu podróżnych PKP ma długą praktykę i dorobiło się już szeregu bardzo wyrafinowanych metod. Jedną z ciekawszych jest wmawianie pasażerowi, że na trasie swojej podróży czeka go więcej przesiadek niż w rzeczywistości. Pasażer sprawdzając połączenie dowiaduje się, iż na jednej ze stacji będzie musiał wysiąść i w krótkim czasie – przesiąść się do następnego pociągu. Wielu rezygnuje, by uniknąć niewygodnej przesiadki, która nawet przy małym spóźnieniu zdaje się grozić nocowaniem na dworcu. W rzeczywistości okazuje się, iż całą trasę pokonuje jeden i ten sam pociąg. I choć w niektórych przypadkach wynika to z zawiłych uwarunkowań prawnych dotyczących funkcjonowania kolei, to nierzadko nie ma najmniejszego powodu, by utrudniać pasażerom i tak niełatwe życie.

Kolejnym „wybitnym osiągnięciem” łódzkiej kolei jest likwidowanie połączeń wtedy, kiedy można spodziewać się największej liczby podróżnych. I tak tuż przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy tłumy ludzi wyruszają na przedświąteczne zakupy w Łódzkiem całkowicie zlikwidowano ruch na dwóch trasach – Łódź - Łowicz i na „Magistrali Węglowej”. Pociągi powróciły w lutym i kursują do końca maja, kiedy to rozpoczyna się sezon turystyczny.

Ciekawym zwyczajem jest także oznaczanie pociągów. W przypadku jednostek elektrycznych nazwa stacji do której zmierza pociąg znajduje się wyłącznie na końcu i początku składu. Na większości stacji w Łódzkiem dworce nie mają urządzeń, na których wyświetlano by dokąd jedzie pociąg. Mając niewiele czasu na przesiadkę pasażerowie mogą polegać jedynie na zapowiedziach z megafonów i tym, z którego peronu dany pociąg z reguły odjeżdża. Tyle, że czasem peron się zmienia, a zdezorientowani pasażerowie pozostają na stacji.



Ten pociąg stoi na torze 1 stacji w Zduńskiej Woli, oznaczony jako „Zduńska Wola”. Wszystko było by w porządku, gdyby nie to, że jest to pociąg do Chorzewa - Siemkowic, który właśnie ma odjechać z peronu 2. Jeszcze przed chwilą był zupełnie innym pociągiem, który przyjechał tu z Torunia. Pasażerowie podróżujący z przesiadką wysiedli, i w popłochu obiegli cały dworzec by dowiedzieć się, iż dalej zawiezie ich ten sam skład, którym przyjechali i nie musieli nawet ruszać się z miejsc. Pociąg odjechał niezapowiedziany, o to dokąd jedzie trzeba się było dopytywać pracowników kolei przechadzających się po dworcu. Czy ktoś coś z tego rozumie? Nie – to znaczy, że jesteśmy na PKP.


A przecież rozwiązanie może być takie proste... Choć to Czechy, to na określenie „czeski film” raczej nie będzie tu miejsca.

PKP – błądząc we mgle w poszukiwaniu własnego nosa.

Choć zwykło się mawiać, że reklama jest droga, a PKP nie stać na dodatkowe koszty, należałoby chyba uświadomić so­bie, że uruchamianie pociągów o których nie wiedzą potencjalni pasażerowie gene­ru­je jeszcze większe wydatki. Kiedy po 3 miesiącach przerwy pociągi pasażerskie pojawiły się na Magistrali Węglowej infor­ma­cji o nich nie było nawet w interne­to­wym rozkładzie jazdy. Jedyne, co zrobiło PKP to dodało godziny na tablicy z rozkła­dem. Na stacjach próżno szukać choćby najmniejszej kartki reklamującej nowe po­łączenia, a co dopiero wspominać o ja­kiej­kolwiek akcji promocyjnej, która poz­wo­liłaby odzyskać utraconych pasażerów.

Dużą zmianą jakościową było wpro­wa­dze­nie bezpośrednich, przyspie­szo­nych pociągów między Łodzią a Tomaszowem. Na trasie, na której bezsprzecznie panuje PKS i przewoźnicy prywatni PKP wpro­wa­dzi­ło pociągi, które jadą szybciej od autobusów. Choć siatka połączeń jest skromna – z pewnością znaleźliby się chętni by w godzinach zaproponowanych przez PKP pojechać do Łodzi. Trudno jednak oczekiwać, by w mieście, w którym sensowna kolej nie istnieje od lat podróżni codziennie fatygowali się na dworzec, by sprawdzić, czy PKP uruchomiło jakiś pociąg. PKP zaś nie miało zamiaru w jakikolwiek sposób ogłosić istnienia nowych połączeń. I tą oto metodą pasażerowie żyją w nieświadomości, a pociągi jeżdżą puste.



Żeby pasażer skorzystał z usług kolei musi znać szczegóły dotyczące rozkładu jazdy. Dlatego rozkłady jazdy, czy to na poszczególne linie czy na cały kraj, rozdaje się za darmo. Tu: zestaw darmowych wydawnictw z rozkładami jazdy kolei fińskich. W wersji „uboższej” wystarczy odbitka ksero – wszak liczy się przede wszystkim treść.

Brak funduszy na promocję nie jest żadnym wytłumaczeniem. Bardzo wiele działań można przeprowadzić bezkosztowo lub za symboliczne pieniądze. Co znamienne – w innych województwach było to możliwe także na kolei. Połączenia na przywróconej do ruchu po kilku latach linii Opole – Kluczbork reklamowały plakaty porozwieszane na dworcach i na ulicach obu miast. W województwie kujawsko – pomorskim na dworcach można, wzorem innych kolei w Europie, otrzymać kieszonkowy rozkład jazdy dla wybranej trasy. Aby zachęcić podróżnych do korzystania z pociągu Sławno - Darłowo obsługa konduktorska w przerwach między kursami chodziła po mieście i rozdawała ulotki promujące połączenie. Metoda ta jest z resztą znana łódzkim kolejarzom, z tym, że w Łodzi rozdają oni ulotki informujące o... zbliżających się strajkach. To tylko wybrane przykłady. Miejsc darmowej lub pół-darmowej promocji jest więcej, wspomnijmy choćby informację turystyczną, własną stronę internetową PKP, strony internetowe zainteresowanych miast i samorządów, czy choćby tak oczywiste miejsca jak... własne bilety czy wnętrza i burty pociągów. Jako, że działalność kolei postrzegana jest wciąż w kategoriach służby publicznej również media chętnie informują o zmianach w połączeniach – jedyne, co musi zrobić PKP to rozesłać odpowiednio sformułowaną informację. Czy choćby tak podstawowe działania są zbyt trudne dla specjalistów od marketingu, jakich zatrudniają łódzkie koleje?



Stoisko PKP PR na targach turys­tycz­nych „Na styku kultur”. Zainteresowanie takie jak i oferta. Największą ciekawostką było zdjęcie wyremon­to­wa­ne­go pociągu, głównie dlatego, że zmodernizowane składy z wyjątkową konsekwencją omijają Łódź.

Epilog lub raczej epitafium.

W dniach 2-4 marca 2007 odbyły się VIII Targi turystyczne „Na styku kultur”. Wśród biur podróży, gmin i miejscowości turystycznych jedno ze stoisk zajmowa­ło... PKP Przewozy Regionalne. Trudno powiedzieć, czy stoisko zostało łódzkim kolejom przyznane za darmo z litości, czy też chodziło o to, by PKP mogło z zado­wo­le­niem stwierdzić, że prowadzi „dzia­ła­nia promocyjne”. Warto jednak zapoznać się z przygotowaną przez kolejarzy ofer­tą. Poza balonikiem można było otrzymać ulotkę dotyczącą biletów weeken­do­wych, biletów „Szczęśliwa 13” oraz promującą „pociąg papieski” jeżdżący... pod Kra­ko­wem. Całości obrazu nędzy dopełniały ulotki z niezbyt udanym zdjęciem „Aca­tusa” - jedynego łódzkiego nowo­czes­nego składu oraz rozkłady jazdy dla posz­cze­gól­nych tras – wydrukowane na domowej drukarce w niespecjalnie poręcznym for­ma­cie A-4.

Kiedy przy kolejnej zmianie rozkładu znikną kolejne połączenia i następne miejs­cowości zostaną odcięte od reszty województwa, warto chyba będzie przy­pom­nieć sobie jak wiele zrobiło PKP aby te połączenia utrzymać i wypromować. Bo tak długo, jak lokalne PKP nie będzie w stanie wykrzesać z siebie choćby najskromniejszego gestu w stronę pasażera (lub będzie to jak dotychczas – „gest Kozakiewicza”) łódzkie wciąż będzie kolejową czarną dziurą w stawiającej na kolej Europie.

Łódź, Marzec 2007


| Aktualności | Stowarzyszenie | Projekty | Publikacje | Inwestycje | Technika | Historia |
 
© IPT-2005 - Łódzka Inicjatywa na Rzecz Przyjaznego Transportu (Ostatnia aktualizacja 2007-03-16)